Okazuje się, że na orzeczenie unijnego Trybunału Sprawiedliwości o doniosłym znaczeniu dla spraw frankowych, trzeba będzie poczekać do 2023 r. Podjęte rozstrzygnięcie ma odpowiedzieć na pytanie, czy frankowicze winni są bankom wynagrodzenie za korzystanie z uzyskanego kredytu. Wyrok rzutować będzie też zapewne na ocenę, czy banki w dalszym będą dokonywać zwrotu za nadpłacone raty w razie unieważnienia umowy.
Trybunał Sprawiedliwości UE podjął decyzję o przygotowaniu przez rzecznika generalnego opinii do dnia 16 lutego 2023 r. Z kolei sam werdykt ukaże się zapewne po kilku miesiącach od opinii. W konsekwencji frankowicze muszą się uzbroić w cierpliwość i śledzić dalsze poczynania Trybunału. Istotne dla dalszego losu kredytów frankowych jest to, czy bank uzyska uprawnienie do potrącenia swojej należności z ta przysługującą kredytobiorcy. Wiem, że niekiedy banki starają się skorzystać też z tzw. prawa zatrzymania.
Rozstrzygnięcie to ma niebagatelne znaczenie praktyczne, albowiem ma przede wszystkim odpowiedzieć, na pytanie, czy i w jakiej formie banki mogą rościć sobie prawo do uzyskania od kredytobiorców wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Oczywiście dotyczy to umów kredytowych, które ze względu na klauzule niedozwolone zostały uznane za nieważne. Orzecznictwo w przeważającej mierze sprzyja frankowiczom i dlatego banki szukają prawnej odpowiedzi, aby zahamować lawinę pozwów. Nie zakładamy, że wyrok ten odwróci do góry nogami dotychczasowe orzecznictwo, ale na pewno pewne zmiany. Przy okazji Trybunał ma zająć stanowisko w przedmiocie zasad przedawnienia roszczeń stron umowy kredytowej.
Foto: pixabay.com